aaa4 |
|
|
|
Dołączył: 30 Maj 2017 |
Posty: 4 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
|
|
 |
 |
 |
|
Przywolal echo glosu Matyldy i jej slowa: "Okropny z pana czlowiek". I zawrocil.Danglard probowal sie opierac, ale nazajutrz rano rzucil sie na gazety, pomijajac artykuly dotyczace polityki, ekonomii, kwestii spolecznych i wszystkich tych waznych spraw bez znaczenia, ktore zwykle go interesowaly.
Nic. Ani slowa o blekitnych kregach. W koncu nie byly godne ciaglej uwagi dziennikarzy.
Jednak on ulegl.
Wczoraj wieczorem corka, jedna z blizniaczek ze starszej pary blizniat, zawsze najbardziej interesujaca sie opowiesciami ojca, mowiac: "Tato, przestan pic, i tak masz juz gruba dupe", dodala: "Twoj nowy szef zabawnie sie nazywa. Gdyby to przetlumaczyc, jest swietym Janem Chrzcicielem z Gory Adama. Ciekawa zbitka. Ale skoro przypadl ci do gustu, mnie tez sie podoba. Pokazesz mi go kiedys?". Prawde mowiac, Danglard byl tak zakochany w swojej czworce blizniat, ze bardzo chcial wszystkie pokazac Adamsbergowi i [link widoczny dla zalogowanych]
uslyszec od niego: "Maja buzie aniolkow". Ale nie byl pewien, czy Adams-berg lubi dzieci. Moje dzieciaki, moje dzieciaki, moje cudenka, powtarzal w mysli.
Z biura telefonowal do komisariatow dzielnicowych, zeby sie dowiedziec, czy zaden patrol nie zauwazyl kregow, tak na wszelki wypadek, bo wszyscy sie tym zajmowali. Jego pytania budzily zdziwienie, wiec tlumaczyl, ze pomaga zaprzyjaznionemu psychiatrze, zwykla |
|